Stalówka Nikko G - Matte

Kultowa japońska stalówka Nikko G w nowej matowej odsłonie! Ręcznie cięta, ocynkowana, z matowym wykończeniem. Największym atutem stalówki Nikko G jest jej przyjazność dla użytkownika - również zupełnie początkującego kaligrafa - oraz to, że nie trzeba jej czyścić przed pierwszym użyciem. Ze względu na wielkość i kształt łatwo można ją umieścić w obsadce. Dzięki ostrzejszej końcówce nowa matowa Nikko G pozwala kreślić delikatniejsze linie niż błyszcząca Nikko G, a dzięki odpowiedniej elastyczności uzyskamy wyraźny kontrast między liniami cienkimi i grubymi. Polecana do kaligrafii nowoczesnej, stylów copperplate i spencerian.

Specjalnie dla Was poprosiliśmy o recenzję nowej matowej stalówki Nikko G genialnych i przy tym bardzo doświadczonych kaligrafów. Oto, co napisali:

Agnieszka Węgrowska | AgaPisze. Kaligrafia: "Nowa Nikko G zaskakuje już samym wyglądem - na pierwszy rzut oka kojarzy się z aluminiowymi sztućcami - jest matowa i wydaje się chropowata. Tę specjalną powłokę doceniam od razu - praktycznie nie muszę czyścić stalówki przed użyciem. Matowa powłoka jakby chwytała atrament, który równomiernie przylega do stalowki. (...) Linia włosowata jest tak cieniutka, jak ta zostawiana przez Hunt 101 Imperial lub kultową Gillott 303. (...) Zazwyczaj, jeśli poszukiwałam cieniutkiej linii włosowatej, musiałam pogodzić się  ostrą, czepialską naturą mojej stalówki (jak w Hunt 101, Leonardt Principal czy Gillott 303). Gładkość pisania okupowana była grubszą linią włosowatą (tak było ze stalówkami typu G, z Gillott Rigid czy Gillott 404). A tu nie muszę iść na kompromis - stalówka gładko sunie po papierze, nie wbija się i nie haczy. (...) Niezwykła powłoka na stalówce ma jeszcze jedną ogromną zaletę - atrament się do niej nie przykleja - jest raczej przez nią chwytany - a to sprawia, że cudownie się czyści i nawet po mocno barwionym Iroshizuku nie pozostał ślad. Wspaniała dla początkujących kaligrafów".

Aleksandra Ćwikowska | Nibme: "Pierwszym zaskoczeniem było to, jak długo utrzymuje się na niej atrament, to zapewne przez jej matowe wykończenie, atrament trzyma się jej znacznie dłużej niż na zwykłej stalówce. Już przy pierwszych kreskach i pociągnięciach. Wcale nie miałam wrażenia, że jest to nowa stalówka, jeszcze nierozpisana. Niesamowicie ostra, pozwala uzyskać bardzo, bardzo cienką linię - czyli to, co każdy kaligraf próbuje osiągnąć, mierząc się z kursywą angielską. Mimo swojej ostrości, nie wbijała się w papier. Jedynie na gorszej jakości papierze zdarzało jej się zebrać kilka razy pojedyncze włókna papieru. Nie wiem jak to się dzieje, ale ta stalówka jest bardzo łatwa w obsłudze. Wszystkie cienkie linie, pociągnięcia w górę wykonuje się dużo łatwiej, swobodniej. Ta stalówka nawet maskuje drżenie dłoni piszącego. Wiele wybacza. Ogólnie w odczuciu, jest twarda. Czyli odpowiednia dla osób początkujących. Mimo swojej twardości można uzyskać za jej pomocą duży kontrast pomiędzy linią cienką, a pogrubioną. Wygodnie się nią pisze nawet bardzo małe litery, jest niezwykle precyzyjna. Zachwyca mnie płynność tej stalówki. Atrament z niej spływa nieprzerwanie, mogę nią pisać znacznie szybciej i swobodniej niż większością znanych mi stalówek. Gdy już usiadłam z nową stalówką, minęło kilka dobrych godzin dopóki nie przestałam pisać. Przyjemność pisania przeogromna. Uwaga, wciąga! Naprawdę sama nie mogłam się oderwać. Dzięki Calligrafun za sprowadzenie tego cuda, ta stalówka od razu ląduje w czołówce moich ulubionych stalówek. Jest wspaniała. Kolejny kaligraficzny must have".

Barbara Galińska: "To będzie hit stalówkowy. Niczym mi się tak wspaniale nie pisało".

Zastanawiasz się, jaka obsadka będzie pasowała do tej stalówki?
SKORZYSTAJ Z TABELI CALLIGRAFUN!